11 sierpnia 2013

Holiday in Rome...

Moje wakacje na szczęście  nie dobiegają jeszcze końca. Na dobrą sprawę większość przygód przede mną. Wyjazd do Londynu (nie wiem czy mam jakąś obsesje czy to zbieg okoliczności, ale w tym roku to chyba wyjątkowo 'modny' kierunek wakacyjny;)), za 3 dni kończę osiemnaście lat, a na koniec miesiąca długo wyczekiwana impreza. Tak więc sami widzicie, że na najciekawsze jeszcze czekam.

Ale wróćmy do sprawy mojego outfitu. Pomimo tego, że największe upały już chyba za nami to nie zmienia to faktu, że sukienki, balerinki i inne bardzo letnie ubrania jeszcze przez dłuższy czas będą wisiały w mojej szafie i zajmowały najwyższe półki. Gdy robiłam zdjęcia do tego posta żar lał się z nieba, a w słońcu nie dało się wytrzymać dłużej niż 5 minut, stąd właśnie tytuł posta, ale również nawiązuje do scenerii w jakiej wykonywane były zdjęcia. 

Hmmm... chyba trzymanie się tematu to moja słaba strona ;). Dobrze tak więc, jak już kiedyś wspominałam na upalne dni preferuję sukienki. Przed założeniem tej mało kto lub co jest w stanie mnie powstrzymać. Jest ultra dziewczęca, a do tego ma prześliczny kolor i hafty. Gdy pierwszy raz pokazywałam ją na blogu dobrałam do niej  czarne balerinki i torebkę na łańcuszku. Dziś podobnie, ale nie zupełnie tak samo. Skórzane mokasyny i naprawdę duży koszyk. Koszyki chyba każdemu z nas kojarzą się z plażą i wakacjami, tak więc mój spełnia nie tylko funkcje praktyczne (tak, tak zmieściłam w nim dosłownie wszystko), ale i spełnia funkcje dodatku to bordowej sukienki. A Wam jak się podoba takie wakacyjne połączenie ?

 

sukienka Atmosphere/ balerinki Deichmann/ zegarek, koszyk, okulary no name

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz