31 sierpnia 2013

Flight - Ready Steady Go


Kiedy lata się tanimi liniami (tak jak ja lecąc do Anglii ;)) nikt nam nie obiecuje wygody i relaksu, a walkę o lepsze miejscówki i upchnięcie bagażu, teoretycznie podręcznego, w jak najbliższym siebie miejscu. Wszystko ma swój urok to na pewno też jakiś ma, ale chyba nie lubię takiego uroku. Zwłaszcza, że za wszystko i tak się dopłaca, więc na dobrą sprawę w podobnej cenie można polecieć w dużo lepszym standardzie. Ale dziś nie o promocji, reklamie, czy antyreklamie linii lotniczych. Dziś o wakacjach, które niebawem się kończą.

Jak na turystę przystało zdjęcia były robione non-stop, wszystkie szczegóły są uwiecznione. Wysiadanie z samolotu bez zdjęcia ? Nie, to niemożliwe ;). Mój prawie nadbagaż ? Miał oddzielną sesję na lotnisku. No cóż taki urok wakacji i bycia turystą.

Tak, tak już na miejscu. Latać nie lubię (obym polubiła), ale świadomość, że za 2/3h będę w jakimś cudownym miejscu jest silniejsza od strachu co powoduje, że z kapturem/szalikiem lub czymkolwiek na oczach wsiadam do samolotu i lecę na drugi koniec Europy ;). Tym razem Londyn - o czym doskonale już wiecie z poprzedniego posta, a dziś przedsmak zdjęć, które niebawem na blogu. A już jutro trochę o ludziach i brytyjskich tłumach :).

A dzień jak to bywa po podróży kończy się szybkim zaśnięciem i mocnym snem ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz